15 KWIETNIA 2020

Kamil Stoch: dobre wyniki przychodziły w najmniej spodziewanym momencie

Fot. Tadeusz Mieczyński

Kamil Stoch zwycięstwem w zawodach Pucharu Świata w Lillehammer i drugim w karierze triumfem w wyczerpującym turnieju Raw Air zakończył ostatni sezon zimowy. W sumie trzy razy stawał na najwyższym stopniu podium. - Pod wieloma względami ten sezon był dla mnie bardzo udany. Przede wszystkim był stabilny, choć może zabrakło fajerwerków - mówił nasz skoczek.

To był jeden z niewielu sezonów w jego karierze, kiedy ani razu nie wypadł poza "30". To pokazuje, że doświadczenie jest jednak bardzo ważne w skokach narciarskich. Jednym z najwspanialszych momentów w sezonie była dla trzykrotnego mistrza olimpijskiego wygrana w Zakopanem. Na Wielkiej Krokwi wygrywał po raz czwarty w Pucharze Świata. - Dobre wyniki przychodziły w najmniej spodziewanym momencie. Tak było choćby w Zakopanem. Cieszyłem się z tej wygranej, jakby była pierwsza w karierze - opowiadał Stoch.

Tak naprawdę słabszy okres w sezonie przytrafił mu się w czasie Turnieju Czterech Skoczni. Tam zanotował serię czterech występów, z których każdy kończył poza "10". A to wszystko przyszło po wygranej w Engelbergu, która spowodowała, że nasz skoczek był wymieniany w gronie faworytów do "Złotego Orła". Po słabszym Turnieju Czterech Skoczni przyszły znowu lepsze występy. - To pokazało mi, jak ważna jest praca i wiara w to, że choć zdarzają się słabsze okresy, to jednak wszystko może się odwrócić kolejnego dnia - zauważył.

Zawodnik, który w tym roku będzie kończył 33 lata, zapowiedział też, że wciąż myśli o startach w kolejnych sezonach. Tym na pewno ucieszył swoich fanów, którym pewnie jeszcze wiele razy sprawi radość. - Wciąż mamy siły, a skoki nadal mnie cieszą. Wydaje mi się, że to dzięki temu, że mamy bardzo dobry system treningowy - podkreślił skoczek, który ma na koncie 36 zwycięstw w zawodach PŚ, a ostatni sezon zakończył na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej.

Źródło: PZN