3 LIPCA 2020

Kamil Bury: Trener wie, kiedy najbardziej go potrzebujemy

Kamil Bury ma za sobą jak na razie najlepszy sezon w karierze. Mimo iż ma predyspozycje do sprintów, to widać jak przez ostatni rok rozwinął się na dystansach pod okiem Lukasa Bauera. W Val di Fiemme zdobył pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata, a niespełna dwa miesiące później wywalczył 16. miejsce w norweskim Trondheim. - Jestem bardzo zadowolony z minionego sezonu. Muszę przyznać, że zaskoczyłem nawet samego siebie. Możliwość trenowania z taką osobą jak Lukas Bauer jest dla nas super. Trener był jeszcze niedawno zawodnikiem i wie, w których momentach na trasie potrzebujemy go najbardziej - przyznaje 25-letni reprezentant Polski.

To był dla Ciebie bardzo udany sezon. Zdobyłeś pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata i uzyskałeś najlepszy wynik ze wszystkich naszych reprezentantów. Wspaniale było patrzeć jak rozwijałeś się przez ten sezon. Jak Ty go ocenisz?

- Bardzo, bardzo mocno wierzyłem w to, że uda się te punkty zrobić. Potrzebowałem jeszcze tylko takiego udowodnienia sobie, a jak już raz zapunktowałem, to wiedziałem, że mogę zrobić to kolejny raz. Moim konikiem jest sprint klasykiem, więc wiedziałem, że przede wszystkim tam trzeba walczyć o te punkty. Walczyliśmy i zrobiliśmy to trzykrotnie. Specjalnie tutaj mówię „my”, bo było to możliwe nie tylko dzięki mojej pracy, ale to była również ciężka praca trenera i sztabu szkoleniowego. Zaufałem, że ten trening przyniesie rezultat i pojawiły się wyniki. Jestem naprawdę zadowolony z całego sezonu, bo również na dystansach zrobiłem bardzo duży progres.

- Byłem bardzo zaskoczony moją dobrą dyspozycją na dystansach. W szczególności podczas ostatniego etapu Tour de Ski i wspinaczki pod Alpe Cermis. Gdzieś z tyłu głowy miałam taką myśl, że jestem jednak sprinterem i ten bieg pod górę jest typowo pod biegaczy długodystansowych i wytrzymałościowych, więc ja nie dam rady tutaj pobiec. Takie myśli miałem tylko w głowie, ale nie miałem żadnej ochoty, aby zejść z trasy, bo właśnie podczas tego biegu miałem moją najlepsza dyspozycję w całym sezonie. Czułem się tam bardzo dobrze. Była tylko taka niepewność, że jak ja mogę biec razem z tymi najlepszymi zawodnikami. Teraz uważam, że mogłem zacząć mocniej i może wytrzymałbym do końca. Przy samej górze czułem już taki niedosyt, że nie zmęczyłem się na tyle, na ile mogłem. Wiem, że w tym największym zakresie mogłem biec dłużej, ale jest to dla mnie taka lekcja na przyszłość.

Który bieg w sezonie był dla Ciebie najlepszy i dał Ci najwięcej satysfakcji, a które zawody były najtrudniejsze?

- Zdecydowanie takim najwspanialszym biegiem minionej zimy były dla mnie zawody Pucharu Świata w Trondheim. Wywalczyłem tam 16. miejsce i tak świetnego wyniku w ogóle nie spodziewałem się w tamtym sezonie. Przechodziły mi przez głowę myśli, że ta najlepsza „30” jest w moim zasięgu i wierzyłem, że uda mi się to osiągnąć zimą. O najlepszej „20” nawet nie marzyłem, a o miejscu blisko czołowej „15” tym bardziej. Jestem bardzo szczęśliwy i zmotywowany po sezonie zimowym. Natomiast najtrudniej biegło mi się na Mistrzostwach Polski na dystansie 15 km. To był dla mnie bardzo ciężki bieg.

Jakie wnioski wyciągniesz po tym sezonie i gdzie widzisz największe rezerwy?

- Powiem, że wszędzie widzę rezerwę i nad wszystkimi elementami muszę pracować. Aczkolwiek jednym z ważniejszych rzeczy jest na pewno technika, bo technikę trenuje się całe życie. Pamiętam takie czasy, kiedy Lukas Bauer był jeszcze zawodnikiem, to były jego ostatnie lata, a nasz ówczesny trener Tadek powiedział tak: Patrzcie, ten zawodnik dalej robi technikę. On cały czas szlifuje swoją technikę, mimo że klasykiem biegał bardzo dobrze. W swoich latach praktycznie najlepiej na świecie. Czyli podsumowując: technikę trenujesz całe życie, siłę musisz podtrzymywać cały czas, nad wytrzymałością również musisz pracować nieustannie, dlatego nie mogę powiedzieć co w danym momencie jest dla mnie najważniejsze, ponieważ wszytsko jest ważne.

Które trasy Pucharu Świata lubisz najbardziej, a które nie należą do Twoich ulubionych?

- Myślę, że najlepszymi trasami dla mnie są te trasy w Ruce, chociaż nie osiągnąłem tam jeszcze żadnego wyniku. Są to bardzo ciężkie i techniczne trasy, więc chciałabym, aby w przyszłości biegało mi się tam najlepiej. Natomiast najgorzej czuję się w Oberstdorfie. W tym roku starty tam dały mi mocno w kość, mimo iż zapunktowałem. Trasy są bardzo ciężkie i naprawdę trudne. Trasa sprinterska miała trzy i pół minuty, trzy podbiegi, więc jak na sprint jest to bardzo dużo. W Oberstdorfie odbędą się przyszłoroczne Mistrzostwa Świata Seniorów, więc już psychicznie przygotowuje się na to, że dla każdego będą one ciężkie i to właśnie tam będzie okazja powalczyć o naprawdę dobrą lokatę. Poza tym wszystkie trasy pucharowe są bardzo wymagające, na wszystkich musisz dać z siebie wszystko.

- Cieszę się, że mogliśmy przetestować trasy w Oberstdorfie przed mistrzostwami. Nie tylko trasa sprinterska była ciężka, ale również ta na dystansie. Bardzo współczułem chłopakom, że musieli tam biegać tak długi dystans. Trasy te są bardzo wymagające i wystarczy tylko się nimi przejść, aby się przekonać.

Lukas Bauer był wybitnym zawodnikiem i na pewno jest dla Was autorytetem. Czy w takim razie dużo łatwiej było Wam zaufać takiemu trenerowi?

- Przechodzisz różne szkoły w życiu i do każdego systemu musisz się umieć dostosować, ale na to wszystko potrzebujesz czasu. Wiadomo, że na początku zdarzają się jakieś niedomówienia czy nieporozumienia, dlatego trzeba to od razu wyjaśnić i dostosować się. Musisz w to wierzyć i  przyjąć cały ten trening, a przede wszystkim zmienić swoją mentalność i nauczyć się nowej sytuacji. Trener miał z nas wszystkich najtrudniejsze zadanie, bo musiał się nauczyć każdego z nas. My natomiast musieliśmy nauczyć się tylko jego. Uważam jednak, że nasza współpraca teraz jest bardzo dobra. Rok temu też już była bardzo dobra, tylko uczyliśmy się siebie nawzajem.

- Możliwość trenowania z taką osobą jak Lukas Bauer jest naprawdę super. Przede wszystkim z tego względu, że on jeszcze niedawno był zawodnikiem i wie, w którym momencie choćby na takich mocnych treningach lub zawodach boli najbardziej. Wie, gdzie stanąć, jak krzyczeć, co powiedzieć i to jest dla mnie niesamowite. To wszystko sprawia, że kiedy ja już nie mam siły i nie potrafię biec, to trener Lukas krzyczy, że on to wie i czuje, że to jest właśnie najcięższy moment, ale trzeba się przełamać i przezwyciężyć ten kryzys. Trener przyszedł do nas z wielkim doświadczeniem jako zawodnik. Wiadomo, że trenerki też się dopiero uczy i z każdym sezonem nabierze coraz większego doświadczenia. Widzimy to na każdym kroku jak trener bardzo się stara i z tego jestem bardzo zadowolony. 

- Powiedziałem trenerowi, że chciałbym najlepiej biegać sprinty stylem klasycznym, a trener mi odpowiedział, że będę biegał wszystko. Widzisz nie mam innego wyboru jak tylko się zgodzić z trenerem i mu zaufać.

Po zakończeniu sezonu zimowego zawsze mieliście zalecane przez Polski Związek Narciarski, aby przeznaczyć kilka dni na odnowę biologiczną. Tym razem, z wiadomych przyczyn, nie było to możliwe do zrealizowania. Czy brakowało Ci tej formy regeneracji?

- Po zakończeniu sezonu zimowego bardzo chciałem odpocząć przede wszystkim psychicznie i to było dla mnie najważniejsze. Wszystko było zamknięte, dlatego nie można było nigdzie wyjechać i zrealizować odnowy biologicznej poprzez regenerację, pobyt w jacuzzi czy na basenie. Jednak kiedy tyle czasu spędzasz w domu, to w pewnym momencie zaczyna Cię to męczyć, dlatego uciekałem w swojej zainteresowania czy też czytałem dużo książek, aby się odstresować.

Czy miałeś duże problemy z realizacją treningu indywidualnego w czasie pandemii? Nad czym głównie się skupiałeś?

- W ogóle nie mieliśmy żadnych problemów z treningami, ponieważ w domu razem z bratem mamy bardzo dobre warunki. W kwietniu ćwiczyliśmy sami. Mieliśmy jeden trochę luźniejszy tydzień, a później trenowaliśmy indywidualnie jeszcze bez planu treningowego, ale ćwiczyliśmy ogólnie bardzo mocno. Od początku maja mieliśmy plan treningowy od trenera i staraliśmy się wykonać go zgodnie ze wskazówkami Lukasa Bauera. Jedynym minusem był brak możliwości wejścia na siłownię, ale z pozostałym treningiem jak nartorolki czy wyjście w góry problemów nie mieliśmy.

- Wiadomo, że po sezonie każdy rodzaj treningu jest bardzo ważny, ale dla mnie takim priorytetem w pandemii była praca nad siłą, bo w trakcie zimy nie robimy jej już za dużo. Początek tego okresu przygotowawczego jest dobrym czasem na to, aby właśnie odbudować trochę tę siłę. Poza tym bardzo cieszy mnie gimnastyka. Po pierwsze traktuje ją jako zabawę, a po drugie jako dobry trening, także starałem się to robić codziennie jeszcze poza tymi obowiązkowymi treningami.

Pierwsze zgrupowanie tradycyjnie odbyliście w Zakopanem. Niestety w tym czasie Centralne Ośrodki Sportu były zamknięte. Czy mimo wszystko mieliście dobre warunki do treningu i udało Wam się zrealizować plan?

- Muszę powiedzieć, że mimo wielu ograniczeń, niczego nam nie zabrakło podczas pierwszego obozu w Zakopanem, gdzie trenowaliśmy naprawdę bardzo mocno. Każdy od początku był bardzo zmotywowany i każdy mocno przykłada się do treningu, więc zobaczymy w sezonie jakie rezultaty przyniesie nasza praca. Ja również jestem zmotywowany bardzo mocno, jeszcze bardziej niż w zeszłym sezonie, ponieważ chcę zrobić jeszcze większy postęp. Zbliżają się Mistrzostwa Świata Seniorów oraz Zimowe Igrzyska Olimpijskie, dlatego chcę pokazać i udowodnić wielu osobom, że w tych naszych męskich biegach też możemy coś większego osiągnąć. 

Czy ten początek okresu przygotowawczego jest dla Was najcięższym okresem w sezonie pod względem wykonanego treningu?

- Nie wiem czy ten etap przygotowań jest dla nas najcięższy. Na pewno trenujemy dużo objętości i robimy dość dużo godzin. W trakcie tego pierwszego obozu dosyć dużo mieliśmy treningu na rowerze i zrobiliśmy bardzo dużo kilometrów. Trener również skupia się teraz nad tym, abyśmy zrobili dobrą bazę pod kolejną część przygotowań poprzez dużą objętość i odbudowanie siły. Treningu na rolkach nie mieliśmy jeszcze za dużo, ale na ten rodzaj treningu przyjdzie jeszcze czas.

W tym roku macie kilka obozów w Polsce: Zakopane, Ustrzyki Dolne i Duszniki-Zdrój. To znak, że w Polsce jest gdzie trenować biegi narciarskie?

- Uważam, że dla chcącego nie ma nic trudnego i w Polsce naprawdę mamy kilka miejsc, gdzie można zrealizować dobry trening, dlatego w tym roku mieliśmy również obozy w Ustrzykach Dolnych oraz w Dusznikach-Zdroju. Uważam, że nawet gdybym spędził cały rok w rodzinnych stronach, to również miałbym super warunki do trenowania.

Czuć od Ciebie taką pozytywną energię. Widać, że miniony sezon dał Tobie dużo radości i chyba nie myślisz o zakończeniu kariery w najbliższych latach?

- Różne myśli przechodzą mi przez głowę, bo biegi narciarskie nie są sportem dochodowym, a w życiu bywa różnie. Dlatego masz dwa wyjścia: albo dostosujesz się do sytuacji, zniesiesz w sobie wiele rzeczy i będziesz trenował dalej, albo zrezygnujesz i powiesz, że pieniądze są ważniejsze od sportu i rozpoczniesz kolejny etap w życiu. Myślę, że dopóki jestem młody, mam siłę i motywację, to wykorzystam to i będę trenował dalej. Jestem zdrowy i widzę jeszcze jakieś predyspozycje do wyciągnięcia większych możliwości. 

Czy masz swojego idola w biegach narciarskich?

- W sumie nie mam wybranego idola. Kiedyś w młodości wzorowałem się na Northugu. Natomiast teraz wiem, że od każdego z zawodników można się czegoś nauczyć, ale w moim przypadku są to głównie Norwegowie, bo styl norweski jest dla mnie.

Źródło: Anna Karczewska / PZN